Początek lotu
był bardzo stresujący. Nie dość, że ledwo wystartowaliśmy, to w dodatku
pierwsza prosta i już wpadliśmy w turbulencje. Siedziałam przyssana do swojego
fotela, ściskając dłoń Alexis’a. Wolałam być w tamtej chwili z Marc’iem, ale
mieliśmy miejsca w innych klasach i nie było możliwości nawet na chwilę
rozmowy. Wiem, że był wściekły, choć próbował to za wszelką cenę ukryć pod
przykryciem zawadiackiego uśmiechu. Sergi i Tello za cały ten pomysł z mini
wakacjami, wkurzyli mnie tak bardzo, że miałam zamiar z nimi poważnie
porozmawiać przy najbliższej możliwej okazji. Jak mogli wpaść na coś tak
głupiego?
Alexis ściskał
moją dłoń i sam panikował równie mocno jak ja. Wspieraliśmy się przy każdym
kolejnym wstrząsie, a gdy już wszystko się uspokoiło i mogliśmy odpiąć swoje
pasy, zachowaliśmy się jakby nigdy nic.
Analizowałam w
głowie jak zareaguję na spotkanie z rodzicami Alexis’a. Nie mogłam jednak
przewidzieć niczego, bo tak naprawdę ukrycie panikowałam i starałam się
zachować zimną krew najdłużej jak się dało.